Polski
English
21-Aug-2017 -- It was a very long trip. It actually started for us a year ago, when we applied for US visa. Fortunately we got it, so we decided to spend a month in the USA. We stayed with my brother who lives near Los Angeles.
Before the confluence–eclipse trip we visited some other places, starting from Grand Canyon, through Joshua Tree, San Diego, Sequoia, and King's Canyon National Parks. Then we headed for our main trip. From LA to Las Vegas, then Zion and Bryce, Salt Lake City we reached Jerome, ID on 20 August evening. We saw on our way a lot of messages, warning of heavy traffic on the day of eclipse. Fortunately it mainly applied to the road from Salt Lake City to Idaho Falls and we headed away from it.
On 21 August we woke up quite early and at 6 am we were ready to go. So did everyone else in our motel. Everybody was heading north, looking for the path of totality. In our case it was also the confluence. We arived here about 10 am and met Shawn and Ross here. They directed us towards the confluence so we didn't actually need to use a GPS.
Then others came, including Alex and his group. There were quite a crowd in the middle of nowhere. We set up our tripods, binoculars, cameras, eclipse glasses and waited for the show to begin. First excitement came when a tiny bite appeared on the Sun, then it become bigger and bigger. Soon it was obvious there's something in the air. Light changed, became less saturated, kinda sepia colour. Temperature dropped. No change on the sun's face was visible, but using special glasses you could see that almost the whole sun was hidden behind a black circle, ie. the moon.
Suddenly the miracle began to happen. First – diamond ring phase, with last ray of direct light and then – total solar eclipse! Suddenly you can look towards the sun without protection, looking around you can see like a sunset, but in all directions. And just 2 and half minutes later it is over. First – diamond ring again and then – nearly normal sun. It is still 99% obscured, but it does not matter any more. It really does make a difference to be in the totality path.
There was one more special event this day – for me it was a confluence, an eclipse and… my birthday! I know that leaving an object is against principles of the Degree Confluence Project, but I am sorry but we did not manage to find the champagne cork…
I would like to thank everybody, who was with me on that very exceptional day.
Here is my video from the eclipse.
Wersja polska
21-Aug-2017 -- To była bardzo długa wyprawa. Dla nas właściwie zaczęła się rok wcześniej od wniosku o wizę USA. Na szczęście ją dostaliśmy i moglibyśmy spędzić miesiąc wakacji w Stanach, z wizytą u mojego brata, który mieszka pod Los Angeles.
Przed wyjazdem na przecięcie i zaćmienie odwiedziliśmy kilka innych miejsc, zaczynając od Wielkiego Kanionu, przez Joshua Tree, San Diego, parki narodowe Sequoia i King's Canyon. W końcu wyruszyliśmy na główną wyprawę. Z LA to Las Vegas, potem Zion i Bryce, Salt Lake City i dotarliśmy do Jerome w Idaho wieczorem 20 sierpnia. Po drodze widzieliśmy dużo ostrzeżeń przed korkami w dniu zaćmienia. Na szczęście dotyczyły one głównie drogi między Salt Lake City i Idaho Falls a my odbijaliśmy w bok.
21 sierpnia zbudziliśmy się wcześnie i już o 6 rano byliśmy gotowi do drogi. Tak samo wszyscy inni w naszym motelu. Wszyscy ruszyli na północ, w kierunku pasa całkowitego zaćmienia. W naszym przypadku także w kierunku przecięcia. Dotarliśmy tam około 10 rano i spotkaliśmy Shawna i Rossa. Oni skierowali nas w stronę przecięcia więc nawet nie musieliśmy patrzeć na gps.
Potem zjawili się kolejni, w tym Alex i jego grupa. Zrobił się niezły tłum w samym środku nigdzie. Rozstawiliśmy statywy, lornetki, aparaty i zaćmieniowe okularki i czekaliśmy na rozpoczęcie przedstawienia. Zaczęło się od malutkiego nadgryzienia na tarczy Słońca, które wkrótce stało się większe i większe. Wkrótce było oczywiste, że coś się szykuje. Światło się zmieniło, stało się mniej nasycone, w rodzaju sepii. Spadła temperatura. Na pierwszy rzut oka Słońce się nie zmieniło, ale przez specjalne okularki można było zobaczyć, że prawie całe Słońce jest zakryte przez czarną tarczę – czyli Księżyc.
Nagle zaczęły się dziać cuda. Najpierw – pierścionek z brylantem, ostatni promień bezpośredniego światła i wtedy – całkowite zaćmienie Słońca. Nagle można patrzeń na Słońce gołym okiem, patrząc wokół siebie jest jakby zachód słońca, ale we wszystkich kierunkach. I nagle, po zaledwie 2 i pół minucie – koniec. Najpierw – znowu pierścionek z brylantem i potem – prawie normalne słońce. Ciągle 99% jest zasłonięte, ale to już nie robi takiego wrażenia. Być w pasie całkowitego zaćmienia – to naprawdę robi różnicę.
Pozostało jeszcze jedno wydarzenie tego dnia – dla mnie było to przecięcie, zaćmienie i … urodziny! Wiem, że zostawianie śladów jest niezgodne z zasadami projektu przecięcia, ale bardzo mi przykro że nie udało nam się znaleźć korka od szampana...
Chciałbym podziękować wszystkim, którzy byli ze mną w tym wyjątkowym dniu.
Tu jest film z zaćmienia.