Nederlands
Polski
22-May-2006 --
3rd confluence out of a trip of 8
Continued from 52°N 10°E
“Never judge the confluence before you really get there” – that is the lesson I learned at 52N 05E. Reading the narratives of the previous visitors I thought to myself: “What an easy point to reach – you can even pull in there”. Well, you can, but…
I approached the confluence from the north. From Amersfoort I drove on A28 highway to Utrecht and then on A2 towards Eindhoven and left the highway at IJsselstein exit. It was raining all the time and the closer I got the heavier it rained. The sky was covered with dark clouds and the wind was increasing in strength. I passed through the town of IJsselstein and following the GPS navigation came to a roundabout. I turned right (to the east) and parked the car on the shoulder of the road, next to a bicycle path. And then the storm broke out.
It was raining cats and dogs, the wind reached near-hurricane force, and the sky was streaked with lightning now and then. I waited in the car until it seemed to be clearing up and I tried to get off. I gently opened the car’s door and tried to open an umbrella. Within second it got broken, I became all wet and the interior of the car was full of water. The wind blew so strong that it rained almost horizontally.
Since I was already soaked to the skin there was no point in waiting for the sun, so I went for the search of the “zero” point. As expected it lay a meter or so from the roundabout on its north-east side. However, the GPS readings were quite unstable and continuously pouring rain flooded GPS display making it difficult to take a picture. Air pressure dropped so low that for some time the altitude shown by the GPS was 15 m below sea level and only after recalibrating the altimeter by GPS height it reached the value of +14 m.
It was bitterly cold – only 12 C and it was all grey around me. Surrounded by a dense wall of rain I could hardly see a nearby TV tower. Fighting with the wind I returned to the car and changed my most wet clothes. And then the rain gradually stopped and after a couple of minutes the sun came out. I took a new set of pictures and at 19:15 set off back to Amersfoort. When I arrived at the hotel in Leusden a beautiful double rainbow appeared in the sky.
It was my first confluence visit in the Netherlands so traditionally (as I did it before for Germany and the Czech Republic) I also provide the narrative in the language of the host country – many thanks for the translation to Dutch to Mr. Frank Scholte – dank je wel, Frank!
Continued at 52°N 6°E
Visit details:
- Time at the CP: 18:54
- Distance to the CP: 0 m
- GPS accuracy: 5 m
- GPS altitude: 14 m asl
- Temperature: 12° C
My track (PLT file) is available here.
Nederlands
22-May-2006 -- “Beoordeel nooit de confluentie voordat je er geweest bent” – dat is de les die ik leerde op 52N05E. Terwijl ik de reisverslagen las van eerdere bezoekers, dacht ik bij mezelf: “Wat een goed bereikbaar punt, je kan er zelfs in rijden”. Dat kan, maar...
Ik bereikte de confluentie vanuit het noorden. Vanuit Amersfoort reed ik over de A28 naar Utrecht, via de A2 richting Eindhoven, waar ik de snelweg verliet bij afslag IJsselstein. Het regende constant en hoe dichter ik in de buurt kwam hoe harder het begon te regenen. Donkere wolken pakte zicht samen en de wind nam in sterkte toe. I passeerde IJsselstein en via mijn navigatie systeem naderde ik een rotonde. I sloeg af naar rechts en parkeerde de auto aan de rand van de weg, naast het fietspad. Doen brak de storm uit.
De regen kwam nu met bakken uit de lucht, de wind kreeg orkaankracht en de hemel werd opgericht door bliksem schichten. Ik wachtte in de auto, totdat het weer zich iets bleek te verbeterde ging ik uit de auto. Ik opende voorzichtig het portier en probeerde mijn paraplu te openen. Binnen de seconde was de paraplu aan flarden gewaaid, was ik zeiknat en het interieur van de auto vol water. De wind waaide zo hard dat het bijna horizontaal regende.
Omdat ik al geheel drijfnat was en het geen zin had om te wachten op enige zonnestraal, ging ik op zoek naar het “nul” punt. Zoals verwacht lag het ongeveer een meter van de rotonde aan de noord-oost kant. Toch was de GPS positie niet echt stabiel en de continue stroom regen op het GPS display maakte het moeilijk iets af te lezen. De luchtdruk zakte zover naar beneden dat op bepaalde momenten de hoogte meter van de GPS 15 meter beneden zeeniveau aangaf en alleen na opnieuw kalibreren gaf de GPS hoogte een waarde van +14 meter.
Het was bitter koud, ongeveer 12 C en het was compleet grijs om mij heen. Omgeven door een dichte muur van regen kon ik bijna de TV toren niet zien. Vechtend met de regen ging ik terug naar mijn auto en deed wat droge kleren aan. En toen stopte het geleidelijk met regenen en na een aantal minuten kwam de zon tevoorschijn. Ik nam een paar nieuwe foto’s en om 19:15 uur ging ik terug naar Amersfoort. Toen ik aan kwam in bij mijn hotel in Leusden verscheen er een schitterende dubbele regenboog aan de hemel.
Vertaling uit het Engels naar het Nederlands door Frank Scholte – dank je wel, Frank!
Polski
22-May-2006 -- „Nigdy nie oceniaj przecięcia póki go nie odwiedzisz” – to lekcja, jaką otrzymałem na 52N 05E. Czytając opisy poprzednich wizyt myślałem sobie: „Jaki to łatwy punkt przecięcia – można nawet wjechać na niego samochodem”. Cóż, można, ale…
Do przecięcia dotarłem z północy. Z Amersfoort dojechałem autostradą A28 do Utrechtu, a następnie skierowałem się na południe, w stronę Eindhoven autostradą A2, z której zjechałem na węźle IJsselstein. Deszcz padał bezustannie, a im bliżej byłem przecięcia tym padało mocniej. Niebo pokryte było ciemnymi chmurami, a wiatr przybierał na sile. Przejechałem przez miasteczko IJsselstein i opierając się na nawigacji GPS dotarłem do położonego za miastem ronda. Na rondzie skręciłem w prawo (na wschód) i zaparkowałem samochód na skraju drogi, obok ścieżki rowerowej. I wtedy burza rozpętała się na dobre.
Lało jak z cebra, wiatr osiągał niemal siłę huraganu, a niebo rozświetlały błyskawice. Czekałem w samochodzie, póki nie zaczęło wydawać mi się, że zaczyna się przejaśniać i wówczas spróbowałem wysiąść. Delikatnie otworzyłem drzwi samochodu i starałem się otworzyć parasol. W ciągu sekundy parasol został podarty, ja stałem się cały mokry, a wnętrze samochodu zostało zalane wodą. Wiatr wiał tak silnie, że deszcz padał niemal poziomo.
Skoro byłem już przemoczony do suchej nitki uznałem, że nie ma sensu czekać na przejaśnienie i wyruszyłem na poszukiwanie punktu „zero”. Jak oczekiwałem, punkt znajdował się ok. metr od ronda po jego północno-wschodniej stronie. Jednak wskazania GPS-u były dość niestabilne, a ciągle padający deszcz zalewał wyświetlacz przyrządu utrudniając wykonanie zdjęcia. Ciśnienie atmosferyczne spadło tak nisko, że przez pewien czas wysokość wskazywana przez altimetr wynosiła -15 m i dopiero po skalibrowaniu go danymi wysokościowymi GPS osiągnęła wartość +14 m.
Było przenikliwie zimno – zaledwie 12 C i zupełnie szaro wokół mnie. Otoczony gęstą ścianą deszczu z trudnością mogłem dostrzec pobliską wieżę telewizyjną. Walcząc z wiatrem wróciłem do samochodu i zmieniłem najbardziej mokre rzeczy. I wówczas deszcz zaczął stopniowo ustępować, a po kilku minutach wyjrzało słońce. Zrobiłem kilka nowych zdjęć i o 19:15 wyruszyłem w drogę powrotną do Amersfoort. Gdy dotarłem do hotelu w Leusden na niebie ukazała się piękna podwójna tęcza.